Marcin Wolski Marcin Wolski
603
BLOG

Marcin Wolski, "Cud nad Wisłą" – odcinek trzydziesty drugi

Marcin Wolski Marcin Wolski Polityka Obserwuj notkę 1

 

 

*

Przez dwa tygodnie Kamil daremnie oczekiwał na list od Kasi. Zajęty pracą odmawiał zaproszeń na prywatki u Andrzeja, choć wedle ocen wspólnych znajomych robiły się coraz bardziej interesujące, a miejsce studentek ASP zajęły początkujące redaktorki radia czy wolontariuszki pchające się drzwiami i oknami do telewizji. Jakoś nie korciły go łatwe przygody, a jego niepokój o Kasandrę rósł. Owszem, już po paru dniach dostał podobnie jak pan Mateusz pocztówkę z widokiem Bolkowa (stempel na znaczku pochodził z Nysy), ale z tekstu: „Bądź cierpliwy” naprawdę niewiele można było wywnioskować.

Cierpliwość zakochanego młodzieńca skończyła się z początkiem października. W niedzielę 1-go zadzwonił do domu Boguckich. Kasandry nadal nie było. Nie zjawiła się na inauguracji roku 1 października ani na zajęciach 2-go.

Ani uczelnia, ani ojciec nie mieli od niej żadnego kontaktu. A przynajmniej tak twierdzili.

W ogóle w całej tej sprawie pan Mateusz zachowywał się dość dziwnie. Normalnie ojciec po zaginięciu najstarszej córki poruszyłby ziemię i niebo. A on...? Może po prostu wiedział, gdzie się znajduje, tylko nie chciał zdradzić tego Barczewskiemu. Pytany o grecką rodzinę twierdził, że nie dysponuje żadnym numerem telefonu, ponieważ notatnik zabrała jego córka ze sobą, i wyraźnie próbował spławić Kamila.

Ten korzystając, że matka po szpitalnym odtruciu trafiła do sanatorium, wziął jej samochód. Pojechał do Rychłowa, rodzinnego miasteczka Kasandry.

Okazało się, że w okolicy pozostało bardzo niewielu Greków i to głównie dość starych. Potwierdziło się też, że dwie siostry Olimpii wyjechały za granicę, brat lekarz pracował w Libii, a starsi członkowie rodziny już nie żyli.

Nikt nie słyszał o żadnej Imeldzie. Od miejscowego księdza dowiedział się, że Zofia przed laty wstąpiła do klasztoru, ale jakiego, nie miał pojęcia.

– To było, kiedy proboszczem był ojciec Mikołaj.

– Mógłbym z nim porozmawiać.

– Niestety nie żyje.

Co gorsza, nikt nie przypominał sobie, żeby Kasandra odwiedzała ostatnio rodzinne miasteczko.

– Gdyby tu była, na pewno by do mnie wpadła – twierdziła córka aptekarza.

Nie poddawał się, pytał w hotelach, restauracjach. Trafił na miejscową komendę i do szpitala. Tam przeważnie spotykał się z formułą:

– A pan w jakim charakterze występuje?

– Narzeczonego.

– Narzeczonym informacji się nie udziela.

Próbował inaczej, stawiał flaszkę szatniarzom i sanitariuszom, zaprzyjaźnił się z posterunkowym. Ten sam efekt. To znaczy – brak efektu. Nikt od co najmniej roku nie widział w okolicy Kasandry Boguckiej.

Jedyne, co uzyskał, to adres obu ciotek Kasi. Napisał do nich uprzejme listy, pytając o ostatni kontakt z Kasandrą, a także o namiary na ciotkę Zofię i tajemniczą ciotkę Imeldę.

To zrobiwszy, mógł już jedynie czekać.


Na następny odcinek zapraszamy jutro o godzinie 17. Książka jest dostępna w sprzedaży od września.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka